Za każdym razem, gdy patrzę na rodziców, przypominają mi
się ich twarze wpatrzone we mnie, gdy się narodziłam. Wyglądali jak ludzie,
którzy znaleźli swoją miłość, tą jedyną i teraz cieszą się z potomstwa.
Najbardziej zapamiętałam minę ojca, Klausa Mikaelson, dumnego oraz niezwykle
szczęśliwego. Wtedy nie wiedziałam, że takie chwile będą nieliczne. Pamiętam
jak przytulił mnie do piersi, a ja nasłuchiwałam bicia serca. Lecz panowała
cisza. Cóż, gdyby nie to wyglądaliśmy na zwykłą, radosną rodzinkę.
Gdyby nie fakt, że byliśmy pierwotnymi wampirami.
Ja i tata mamy coś wspólnego, gdyż jesteśmy Hybrydami, w
tym przypadku pół wampirami, pół wilkołakami. Dzięki temu jesteśmy silniejsi i
naturalnie odporni na słońce oraz ogólnie trudniej nas zabić. Przez okres
mojego dzieciństwa wychowywała mnie przede wszystkim Caroline, moja mama. Nie
żebym obwiniała Klausa, to był mój wybór. Nie miałam zamiaru poświęcić tego
czasu na szkolenie się w zabijaniu ludzi na różne sposoby! Nie jestem jakimś
potworem! No ok, w sumie… Przynajmniej próbowałam nie być. Myśl o odbieraniu
życia innym wywoływała we mnie obrzydzenie, pozwalałam więc wyręczyć się
rodzicom lub wujkowi Elijah, z którym mieszamy.
Te emocje nie były bez powodu, wszystko dlatego, że
zaprzyjaźniłam się z człowiekiem, Larą Lindholm. Była to niska, ruda, piegowata
dziewczyna o niebieskich, iskrzących oczach, zawsze uśmiechnięta i pełna
energii. Była bliska mojemu sercu. Spędzałyśmy wspólnie całe dnie, choć z
trudem udawało mi się ukrywać moją prawdziwą naturę wampira. Piłam krew
regularnie, odżywiając się w domu, więc nie przypuszczałam żadnych wypadków w
towarzystwie Lindy. I to był błąd. Raz nie wytrzymałam, gdy skaleczyła się
poważnie w rękę a krew spływała na podłogę. Straciłam panowanie nad sobą i
rzuciłam się by zaspokoić głód.
Nienawidziłam siebie. Gdybym posłuchała ojca, pozwoliła na
ten jego cholerny trening nic by się nie stało! A teraz… Lara nie żyje.
Postanowiłam zmienić się, stać się silniejsza i już nigdy nie pozwolić na
przyjaźń. Żadnych uczuć. Tak będzie bezpieczniej. I wtedy stałam się bezlitosnym
wampirem, wyrywającym serca swoim ofiarom. Rodzice nauczyli mnie panować nad
żądzą krwi, a ja od tamtego czasu spędzałam swój czas samotnie, w domu lub
napotykając inne wampiry.
Mieszkam w Nowym Orleanie, gdzie jest ich pełno. Czasem
myślę sobie, że kocham to miasto za jego piękno i nastrój, ale i jednocześnie
nienawidzę, bo jest miejscem zbrodni mojej jedynej przyjaciółki, która w
dodatku zginęła z moich rąk. Pewnego dnia uśmiechnięta wracałam z małej
rzezi do domu, gdy usłyszałam rozmowę Elijah i taty.
– Nieczęsto przyprowadzasz jedzenie do domu, bracie. –
powiedział Klaus.
– Klaus! Wybacz, nie zwracaj uwagi na jego okropne maniery.
– zwrócił się Elijah, najwyraźniej do kogoś jeszcze obecnego w pokoju – To jest
Hayley Moontrimmer, ocaliłem ją z polowania na czarownice z Salem.
– Nieczęsto też nadajesz imiona swoim ofiarom, wujku. –
powiedziałam wkraczając do domu – To takie słodkie. – dodałam sarkastycznie.
Spojrzałam się na domniemaną Hayley. Pewnie wiedźma albo
czarownica. Nie odróżniam tego. Nigdy nie lubiłam magii.
– …Więc twierdzisz, że mam zamieszkać z TYMI wampirami? –
Spytała Hayley zwracając się do Elijah. Co? Zamieszkać? Ale, po co? To się robi
dziwne.
– Wujku, wyjaśnij.
– Jest tak jak powiedziała. Zamieszka z nami.
Interesujące. Będę miała… siostrę. Zobaczymy, co z tego
wyniknie.
Kiedyś wybrałam się na polowanie daleko do gęstego lasu,
zamieszkałego przez dzikie zwierzęta. Tropiąc dość dużego jelenia, usłyszałam
odgłosy kobiety. Była ranna. Byłam już na tyle wyszkolona, że mogłam się powstrzymać
od rozszarpania jej ciała, zatem ukryta w roślinności obserwowałam sytuację.
Kobieta była w średnim wieku, miała poważnie rozszarpany brzuch. Zaniepokojona
pomyślałam, że jej oprawcą mógł być wampir lub wilkołak, jednak mój instynkt
mnie nie alarmował. Podeszłam do ofiary. Była przerażona, ale przede wszystkim
zaskoczona moim widokiem. Patrząc w jej oczy widziałam, że zdała sobie sprawę,
że jeśli nie zdąży się wykrwawić, umrze z mojej ręki. A raczej kłów. Już miałam
brać się do roboty, gdy usłyszałam jak kobieta z trudem wyszeptała swoją
ostatnią prośbę.
– Proszę, zrób to moim mieczem… Błagam…
Zdezorientowana zaczęłam szukać wzrokiem wspomnianej broni.
Katana znajdowała się w pochwie, którą kobieta ściskała tak mocno, że jej
dłonie przybrały kolor białej kredy. Ech…. często popełniany błąd. To
tradycyjna szabla pochodząca z Japonii. Od czasu mojej „przemiany” zaczęłam
interesować się broniami. Świetna robota. Cienka, lecz wytrzymała. Zdobiona
garda, miedziana rękojeść z oplotem ze skóry rekina, na której widnieje mały
słowik- symbol miłości. Co za ironia.
Jednak zatrzymam tę broń. Zawsze chciałam mieć katanę, a w
Nowym Orleanie rzadko widzi się takie cudeńka. Zatracając się w podziwianiu
szabli, prawie zapomniałam o kobiecie.
– Mam nadzieję że nie masz nic przeciwko? Wiesz, marzyłam o
jednej – powiedziałam wskazując na broń. Nie czekając na odpowiedź, stanęłam
nad nią, unosząc katanę skierowaną ku jej sercu.
– Mam nadzieję, że zaznasz szczęścia. – powiedziałam zaraz
przed tym, jak popchnęłam szablę przez klatkę piersiową umierającej. Pozwoliłam
na chwilę ciszy, zanim znalazłam trochę mchu, którego użyłam do oczyszczenia
mojego nowego nabytku.
– Coś czuję, że spędzimy ze sobą duuużo czasu.
Gdy wróciłam do domu, rzuciłam się na sofę i kontynuowałam podziwianie
katany. Nie zauważyłam nawet, że Hayley stoi niedaleko i patrzy z
zainteresowaniem.
– Chyba ktoś się zakochał – powiedziała z uśmiechem.
– Lepiej nie pozwalać na takie emocje do kogoś lub czegoś,
co jest tak nietrwałe w porównaniu do nas… – odparłam ze smutkiem. Wspomnienia
związane z Larą powróciły.
– Wiesz, jestem wiedźmą, mogłabym uodpornić ją na
zniszczenia – rzuciła, wskazując podbródkiem katanę. Spojrzałam się na nią
dziwnie. Chyba zaczynam ją lubić.
– Nienawidzę tej całej magii. Ale jeśli zostanie użyta
przez ciebie, chyba pozwolę na wyjątek. –odpowiedziałam uśmiechając się do
niej.
Gdy było już po wszystkim, odłożyłam broń na półkę w swoim
pokoju i zaczęłam rozmyślać leżąc na łóżku.
Czy to możliwe? Zaczynam lubić Hayley, a to nie wróży
niczego dobrego. Nie chcę przechodzić przez to jeszcze raz. Nie zniosę utraty
przyjaciółki… Boję się. W tym momencie zdałam sobie sprawę, że łzy spływają po
mojej twarzy, kropla po kropli. Ja, potężny, bezwzględny, pierwotny
wampir-hybryda jestem przerażona.
Czemu Elijah to zrobił?! Czemu ją przyprowadził do naszego
domu, gdzie dotychczas miałam pewność, że nie muszę obawiać się niczego?! Czemu
mi to zrobił?... Gdy już się uspokoiłam, byłam w stanie usłyszeć szuranie
czyichś stóp przed drzwiami do pokoju. Z impetem poderwałam się i otworzyłam
szeroko drzwi, ale nie ujrzałam nikogo. Nie wiedziałam, co o tym myśleć.
Nieważne. Jestem zbyt zmęczona.
Następnego dnia obudziłam się późno i ujrzałam list
napisany ręcznie, tkwiący obok katany na półce.
„Wiem, że będziesz niezadowolona kiedy się tego dowiesz, ale wiem o historii z Larą. Nie pytaj mnie, od kogo, bo i tak tego nie zdradzę. Nie wiem jak to na ciebie wpłynęło, ani jak dokładnie się przez to czujesz, ale nie myśl o tym, jak o klątwie. Stało się. Ale teraz jesteś doświadczona, mądrzejsza i silniejsza, więc daj sobie szansę na szczęście. Gdyby nie było cię tu, czułabym się naprawdę dziwnie. Możliwe, że nawet bym oszalała. Ale ty… pomogłaś mi. Razem ze mną szkoliłaś nasze umiejętności hybryd, dawałaś mi przykład, aby nie poddawać się i iść do przodu. Teraz ja chcę ci pomóc, chcę abyś zostawiła przeszłość i uwolniła się od poczucia winy. Jesteś moją kochaną siostrą, której mogłabym nigdy nie mieć, gdyby nie Elijah, więc proszę, nie obwiniaj także jego. Przepraszam, możliwe, że wtrącam się w nie swoje sprawy, ale nie mogłam znieść dźwięku twojego płaczu. Tak, to byłam ja.
A więc… jeśli jednak chciałabyś oderwać mi głowę czy co tam lubisz robić, to czekam w salonie.
Hayley.”
Błyskawicznie znalazłam się przed nią i rzuciłam się w jej ramiona. Jak mogłam być taka samolubna.
„Wiem, że będziesz niezadowolona kiedy się tego dowiesz, ale wiem o historii z Larą. Nie pytaj mnie, od kogo, bo i tak tego nie zdradzę. Nie wiem jak to na ciebie wpłynęło, ani jak dokładnie się przez to czujesz, ale nie myśl o tym, jak o klątwie. Stało się. Ale teraz jesteś doświadczona, mądrzejsza i silniejsza, więc daj sobie szansę na szczęście. Gdyby nie było cię tu, czułabym się naprawdę dziwnie. Możliwe, że nawet bym oszalała. Ale ty… pomogłaś mi. Razem ze mną szkoliłaś nasze umiejętności hybryd, dawałaś mi przykład, aby nie poddawać się i iść do przodu. Teraz ja chcę ci pomóc, chcę abyś zostawiła przeszłość i uwolniła się od poczucia winy. Jesteś moją kochaną siostrą, której mogłabym nigdy nie mieć, gdyby nie Elijah, więc proszę, nie obwiniaj także jego. Przepraszam, możliwe, że wtrącam się w nie swoje sprawy, ale nie mogłam znieść dźwięku twojego płaczu. Tak, to byłam ja.
A więc… jeśli jednak chciałabyś oderwać mi głowę czy co tam lubisz robić, to czekam w salonie.
Hayley.”
Błyskawicznie znalazłam się przed nią i rzuciłam się w jej ramiona. Jak mogłam być taka samolubna.
– Przepraszam… Hayley, ja… myślałam tylko o… sobie… – wydukałam
płacząc w jej ramię. Taka właśnie jestem. Silna na zewnątrz, krucha w środku.
– Czyli nie chcesz zrobić mi krzywdy, tak? Pytam dla
pewności.
Zaczęłyśmy się śmiać. A więc mogę mieć przyjaciółkę, mogę
BYĆ SZCZĘŚLIWA. Nie jestem zbytnio gadatliwa, dlatego mówię z nadzieją, że to
wystarczy:
– Dziękuję.
-------------------------
Historia Kayle wstawiona! Następna w kolejce czeka Deliah.
[Historie przedstawiamy Wam w jasnej kolejności - od najmłodszej Hybrydy, do najstarszej. Hayley jest najmłodsza; nawet, jeżeli bierzemy pod uwagę przemianę. Druga z kolei jest Kayle, potem Deliah, a najstarsza jest Faith. Wszystko wyjaśni się z czasem.]
Kayle, umrzyj. Za ładnie piszesz.
OdpowiedzUsuńNienawidzę jej za to, a przecież jest moją siostrą.
Usuńto normalne, że kogoś nienawidzisz jak go kochasz... paradoks, ale to prawda. Dlatego się kochacie/nienawidzicie.
UsuńBardzo przepraszam za spam, ale chciałabym tylko grzecznie poinformować, że w bloggerskim świecie pojawiła się kolejna osóbka z kolejnym opowiadaniem. Nie uważam się za osobę wybitną, jednak chciałabym się z każdym podzielić swoją historią. Nie jest to zwykłe love-story, ono się wydarzyło naprawdę i cały czas trwa. Dlatego będę zaszczycona, jeśli będziesz razem ze mną czekać na 'niewiadome' przygotowane przez los.
OdpowiedzUsuńBo miłość czasem boli i nikt tego cierpienia nie ukoi. Ono wybucha w nas niespodziewanie i nic tego pożaru nie jest w stanie ugasić...
pozar-cierpienia.blogspot.com
Zapraszam Serdecznie i jeszcze raz przepraszam za spam.
Kolejna historia - fajnie :) Podoba mi się pomysł z siostrami hybrydami, jednak zaskoczył mnie fakt dziecka Klausa i Caroline . . . Czy Caroline jest tutaj też wampirem ? Jak w TVD ? Bo jeśli tak, to dziecko byłoby niemożliwe . . . Chyba, że urodziło się zanim Caroline została wampirem . . .
OdpowiedzUsuńTylko ta kwestia mnie zastanawia, reszta jest wspaniała :)
Ok, czytam dalej xD
[ http://odglosy-nocy.blogspot.com/ ]